Dziękuję za komentarze pod ostatnim postem, bardzo mi się gęba uśmiechała jak tylko zobaczyłam wiadomości :)
Regina jak w transie
zbliżyła się do nieruchomego ciała, przykucając tuż przy nim, by być bliżej
Emmy. Ignorowała fakt, że gdzieś tam za nią Snow i David są obecni i obserwują
każdy jej ruch, licząc na jej magiczne zdolności, które pomogą przywrócić
blondynkę do świata żywych. Ona sama nawet nie pomyślała o tym w jaki sposób
się znaleźli, a tym bardziej jak przeszli obok Królowej Śniegu, śpiesząc do
swojej córki.
- Panno Swan, dlaczego zawsze musisz
pakować się w jakieś kłopoty? – Regina warknęła ze złością w głosie, pochylając
się nieznacznie do przodu. Ponownie przytknęła palec do szyi szeryf, by
sprawdzić puls. Wtem zamarła, nie wyczuwając nawet najmniejszego tętna. Nawet
nie śmiała powiedzieć o tym innym, bo wiedziała, że to mogłoby kompletnie
zniszczyć matkę Emmy, a mimo ciężkiej przeszłości, nie widziała tego jako
dobrego pomysłu.
Jednakże, ona sama nie
potrafiła zapanować nad emocjami. Zacisnęła usta w cienką linię, czując jak łzy
zaczynają napływać do jej ciemnych oczu. Od razu przed jej oczami pojawił się
Henry, a sama myśl o przekazaniu synowi tragicznych wieści zawiązała
niewidzialną nić wokół jej gardła. Strata matki byłaby dla niego katastrofalna
i Regina doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Pamiętała jak już kiedyś
obiecała mu, że nie pozwoli, aby Emmie cokolwiek się przydarzyło. A teraz?
Teraz pochyla się nad jej zamarzniętym ciałem, nie mając pojęcia co zrobić
następnie. Zacisnęła mocno dłonie w pięści aż skóra pobielała z nacisku. Nie
była w stanie więcej spojrzeć na bladą twarz pokrytą drobinkami szronu.
Zamknęła oczy, starając się ze wszystkich sił zapanować nad szlochem, by nie
pokazać słabości przed innymi, zwłaszcza Charmingami.
Nie wiedziała ile
czasu upłynęło od czasu jej pogrążenia się we własnych myślach, jednak do
lodowej Sali przywrócił ją nagły uścisk na nadgarstku, a kiedy otworzyła oczy,
aby sprawdzić co się dzieje, twarz Emmy rozjaśniła się ciepłymi kolorami, a ona
sama nabrała głęboki oddech w płuca, zupełnie jakby wypłynęła z głębin morza po
długim czasie.
- Emma! – Mary Margaret krzyknęła, a
w jej głosie dało się słyszeć ulgę i radość. Podbiegła do córki i mocno
przytuliła, popłakując cicho z wdzięczności.
Regina, wciąż w szoku
podniosła się i wycofała, by pozwolić rodzicom na wspólną chwilę. Wciąż nie
mogła zrozumieć jak to się stało. W jednej chwili pochylała się nad
zamarzniętym ciałem, by chwilę później być świadkiem, jak w Emmę zostaje na
nowo tchnięte życie. Jak?
To samo pytanie
wydawała się zadawać blondynka, wciąż nieco wykończona i zmarznięta, podpierana
na silnych ramionach ojca, by móc swobodnie usiąść. Lekko nieobecny wzrok
wędrował po wszystkich obecnych w pokoju, szukając jakiegoś wyjaśnienia
sytuacji.
- Anna? – Odezwała się po chwili,
widząc siostry, stojące kilka metrów dalej. Obie uśmiechały się z radośnie i
ani na chwilę nie puszczały swoich ramion.
- Wszystko w porządku. Dziękuję, że
próbowałaś mnie uratować. Wiem, że byłam pod wpływem zaklęcia Królowej Śniegu,
jednak zdaje sobie sprawę, że chciałaś dobrze. To znaczy, chciałaś uratować
moje życie. I wiem, że Ci się to nie zbyt udawało, ale dziękuję. – Długa
paplanina Anny wywołała na ustach Emmy nikły uśmiech. Elsa trąciła siostrę
ramieniem i obie wybuchły śmiechem, wdzięczne, że udało im się zjednoczyć.
Emmie w końcu udało się usiąść o własnych siłach,
wciąż będąc pod czujnym okiem obojga rodziców. Powoli zaczęła sobie przypominać
wszystko, zanim zdążyła stracić przytomność. Uczucie, które doświadczyła, kiedy
jej ciało zamarzało w tym momencie wydawało się tak okropnie realne. Nie miała
pojęcia jak udało jej się tak długo wytrwać w pomieszczeniu pokrytym lodem ze
wszystkich stron. Cieszyła się jednak, że bliscy zdążyli na czas dotrzeć do
zamku. Czegoś jej jednak brakowało.
- Gdzie jest Regina? – Zapytała po
chwili, rozglądając się wokoło.
Reszta dopiero wtedy
odwróciła głowy, faktycznie dostrzegając nieobecność pani burmistrz.
- Myślę, że przeniosła się gdzieś
zaraz po tym, jak rodzice do Ciebie podbiegli. – Elsa odparła po chwili,
wzruszając lekko ramionami.
- Czy to ważne? Emma, jesteś żywa, z
nami. To się teraz liczy. – Hook przerwał kobietom, by móc zbliżyć się do
blondynki. Pochylił się nieco i objął ją, ściskając z czułością. Nie miał
zamiaru poruszać tematu związanego z Reginą, zwłaszcza, że to ona posłała go na
drugi koniec Sali za pomocą magii.
Emma przymknęła na
moment oczy, pozwalając mężczyźnie na przytulenie, jednak czując narastającą
irytacje, odsunęła się nieznacznie, dając tym samym do zrozumienia, że ma dość
nadmiaru ckliwości. Wtedy zaczęła się zastanawiać w jaki sposób udało im się ją
obudzić.
- Akt Prawdziwej Miłości powinien
roztopić zamarznięte serce. – Elsa pospieszyła z odpowiedzią, gdy blondynka
zdecydowała się wyjawić swoje pytania na głos. – Jednakże w Twoim przypadku…
Było to nieco dziwne.
- Hook nie był w stanie Cię obudzić.
Przynajmniej nie od razu. Dopiero po jakimś czasie pocałunek musiał zadziałać,
choć podobno to niespotykane. – David zabrał głos, spoglądając na córkę z
uwagą.
Emma uniosła brwi ze
zdziwienia, jednak milczała. Jedyna rzecz jaką pamiętała zaraz po obudzeniu, to
Regina pochylająca się nad jej ciałem ze łzami w oczach. Szybko jednak brunetka
wyprostowała się i cofnęła, a na jej miejscu pojawiła się Mary Margaret z
mężem, ściskając ją i szlochając z radości. Wątpliwości jakie teraz pojawiły
się w jej głowie zaczynały przyprawiać ją o migrenę, jednak to jeszcze nie był
koniec.
- A co z Królową Śniegu? – Zapytała,
z ciekawością spoglądając na zebranych ludzi wokoło niej.
- Powinna pozostać w lodowej klatce,
którą zrobiłam, jednak wątpię aby wciąż w niej była. W końcu jest potężniejsza
ode mnie. – Elsa sceptycznie mlasnęła, nie bardzo chcąc zagłębiać się w ten
temat.
- Gold też tu miał być, może on coś
zrobił. – Wtrąciła krótko ścięta kobieta.
Zanim ktokolwiek inny
zdążył zabrać głos, do pokoju wparował Henry, a tuż za nim Ruby, ciężko
oddychając ze zmęczenia.
- Mamo! – Krzyknął i natychmiast
wpadł w jej ramiona.
Ruby przystanęła
niedaleko, wyjaśniając Charmingom, że Rumplestiltskin obezwładnił Królową,
przynajmniej tymczasowo, a oni mają jeszcze chwilę czasu zanim zamek zacznie
się topić pod wpływem zawiązania magii Królowej Śniegu.
Wszystko wydawało się
być w jak najlepszym porządku, rodzina była blisko, Elsa odnalazła siostrę, zła
wiedźma została chwytana, jednak Emma nie mogła sobie pozwolić, by zatracić się
w tym błogim uczuciu. Nie dawała sobie spokoju z tym w jaki sposób ją
uratowano. Cały czas w jej głowie pojawiały się pytania, na które nie znała
odpowiedzi. I najwyraźniej będzie musiała sobie na nie odpowiedzieć sama, bo
nikt nie spieszył się z pomocą.
--
Wszystkim udało się
bez większych problemów dostać z powrotem do miasteczka, by od razu zająć
miejsce w knajpce Granny’s i ogrzać się gorącą czekoladą serwowaną przez Ruby.
Emma, owinięta w ciepły koc siedziała w kącie, popijając napój trzymany w obu
rękach. W milczeniu obserwowała Elsę i Annę, które usiadły przy stoliku kawałek
dalej by nadrobić stracony czas. Obie wydawały się mówić bez końca, wzajemnie
sobie co chwila przerywając i wtrącając dodatkowe uwagi. Blondynka uśmiechnęła
się nieznacznie. Czuła ulgę, że siostry w końcu odnalazły się i być może teraz
mieszkańcy Storybrooke mogą spać spokojnie. Nie musiała martwić się faktem obecności
Królowej Śniegu, bo wiedziała, że Rumplestiltskin tymczasowo pozbawił ją magii.
Pozostawało jedynie pytanie – Jak wszyscy wrócą do Arendelle?
- Emma, czy ty mnie słuchasz? – Głos
Henry’ego sprowadził ją z powrotem na ziemię i zmusił do spojrzenia na syna
uważnie wpatrującego się w swoją mamę.
Blondynka przekręciła
głowę, by skierować całą swą uwagę na Henry’ego.
- T-tak, zamyśliłam się na moment.
Cieszę się ze szczęścia Anny i Elsy. – Emma wzruszyła ramionami i uśmiechnęła
się delikatnie. – Co jest, młody?
Pani szeryf przyjrzała
się badawczo dzieciakowi, zastanawiając się, co mu może chodzić po głowie.
Musiała przyznać, że odkąd powrócili z lodowego zamku, nie mogła dostatecznie
skoncentrować się na niczym pożytecznym, nieustannie powracając myślami do
momentu, w którym odzyskała przytomność. To wszystko wydawało się takie…
Dziwne. I widok zaskoczonej Reginy niemal nad nią się pochylającej. Czy to
mogło mieć jakiś związek z całą klątwą? Zapewne nie, ale tak zatroskanej miny
brunetki raczej nie widziała. No, może w tych momentach, gdy Henry’emu
zagrażało niebezpieczeństwo. A mówiąc o Henrym…
- Pytałem czy z mamą na pewno w
porządku. – Chłopak odezwał się, a jego brwi uniosły się nieznacznie ku górze w
oczekiwaniu na zwrócenie na siebie uwagi. Po chwili kontynuował – Nie powinna
czasem być tutaj z nami? Wszystko skończyło się dobrze, nie rozumiem dlaczego
została w domu…
Dostrzegając nutę
smutku w jego głosie, Emma poklepała syna po ramieniu, doskonale wiedząc, że
zbliżenie do siebie całej rodziny było dla niego bardzo istotne.
- Wiesz, że długotrwałe korzystanie
z magii może być wyczerpujące. Myślę, że po prostu potrzebuje trochę
odpoczynku, aby zregenerować siły. Jutro zobaczymy co u niej, okay?
Henry kiwnął głową i
bez słowa powrócił do popijania ciepłego kakao z cynamonem, dokładnie tak, jak
mama. Nie do końca wiedział co zaszło na wzgórzu, ale mógł się domyślać, że
samo starcie z Królową Śniegu, a potem dostanie się do zamku musiało kosztować
Reginę nieco wysiłku. I nawet dobrze, że nie dociekał zbytnio z pytaniami, gdyż
Emma nie chciała powtarzać wszystkim w kółko tego samego.
--
Chłodny wiatr targnął
połami ciemnobrązowej kurtki, szarpiąc się niczym zapaśnik walczący na ringu.
Emma szybkim krokiem zmierzała wzdłuż chodnika w stronę wielkiego domu. Śnieg,
który uprzednio zalegał dosłownie wszędzie, teraz zdążył znacznie stopnieć i
opaść, by kałuże pojawiały się gdzieniegdzie na ulicach. Zatrzymała się tuż
przed drzwiami, donośnie pukając kołatką. Wzięła głęboki wdech, czując lekki
stres przed zapowiadającą się rozmową. Chciała jeszcze w myślach powtórzyć to,
co miała powiedzieć, jednak nie miała zbyt wiele czasu zanim klamka przekręciła
się, a w progu pojawiła się Regina.
- To byłaś Ty.
Emma wypaliła, nie
pozwalając ciemnowłosej dojść do słowa i nim ta zdążyła zareagować, blondynka
zbliżyła się do kobiety, a następnie wyminęła ją, by wejść do środka.
- Panno Swan, czy nikt nie nauczył
Cię manier?! – Regina w końcu zdołała się odezwać i zaraz po tym huk
trzaśniętych drzwi rozległ się po pomieszczeniu. – Mogę wiedzieć za co tym
razem mnie oskarżasz?
Idąc w ślad za szeryf,
brunetka podążyła do gabinetu, gdzie Emma już na nią czekała, stojąc twarzą
zwróconą w jej stronę. Przez moment obie nie poruszyły się, wzajemnie mierząc
się spojrzeniami. Regina nie do końca wiedziała o co Emmie mogło chodzić,
dlatego też milczała, czekając aż ta w końcu zdecyduje się odezwać i rozwiać
wszelkie wątpliwości. Swan, natomiast nie była pewna, czy uprzednio dobrze
wyglądający plan faktycznie był dobrym pomysłem. Teraz jednak już było za późno.
- To Ty mnie obudziłaś. Ty złamałaś
klątwę. – Wyszeptała, a atmosfera w pokoju niemal od razu zmieniła się. Emma,
tym razem nie wahając się kontynuowała – Nie mam pojęcia jak, ale jestem pewna,
że to byłaś Ty. Nie Kilian czy ktoś inny.
Regina przygryzła
wargę.
Szczerze powiedziawszy
ona sama nie była pewna do końca jak to się wydarzyło. Jakim cudem miałaby
przyczynić się do uratowania Emmy? Przecież Elsa wyraźnie powiedziała, że aby
złamać tę klątwę potrzeba aktu prawdziwej miłości. Kpina.
Brunetka nie
odpowiedziała. Stała oparta o framugę drzwi, w milczeniu wpatrując się w
blondynkę. Nawet nie wysiliła się, aby zaprzeczyć czy rzucić kąśliwą uwagę. Po
prostu stała w bezruchu, nie spuszczając kobiety z zasięgu wzroku ani na
chwilę. Czekała na jej kolejny krok, jednocześnie licząc na cud, który
przeszkodziłby im w konwersacji aby nie musiały jej w tym momencie kontynuować.
Emma przystanęła z
nogi na nogę, wyczekująco spoglądając na właścicielkę domu, by ta się w końcu
odezwała. Niestety, nic podobnego się nie wydarzyło przez co blondynka
zaczynała coraz bardziej się denerwować. Zrobiła kilka kroków do przodu,
zbliżając się niebezpiecznie blisko rozmówczyni.
- Nie wiem jak Ty, ale ja nie
wyrzuciłam z pamięci tego zdarzenia sprzed kilku dni. I nie wiem czy to miało
jakiekolwiek powiązanie ze złamaniem klątwy, ale jestem całkiem pewna, że gdyby
nic to nie znaczyło, nie byłabyś w stanie mnie wybudzić.
Jej spojrzenie padło
na czekoladowe oczy brunetki, nie spuszczając z niej wzroku ani na chwilę. Przez
jeden malutki moment Emma myślała, że znów się pocałują, jednak Regina
odchrząknęła i zrobiła krok do tyłu, przenosząc wzrok na przeciwległą ścianę
pomieszczenia.
- Późno już. Myślę, że to
odpowiednia pora na pójście spać.
Odezwała się nagle i
ruszyła z miejsca, wskazując kobiecie drzwi. Nie pociągnęła rozmowy, nie miała
na tę chwilę żadnego zamiaru analizować całej minionej sytuacji i rozmyślać jak
to wszystko się stało. Biła się z własnymi myślami, które ciągle przypominały
jej o zdaniu wypowiedzianym przez Elsę na temat złamania klątwy. Czy to było w
ogóle możliwe?
Aaaa, wchodzę wczoraj wieczorem na internet i od razu mi się humor poprawił ^^ nowy rozdział ^-^ przeczytałam, ale nie zdążyłam skomentować :P a więc już może do rzeczy :D
OdpowiedzUsuńPięknie :) SQ Kiss nie było, ale i tak mi się podoba :D Reginę w sumie rozumiem, że się tak waha, tyle się dzieje... Wierzę, że w końcu się ogarnie ^^
Hook mnie wkurza, ale widzę, że nie tylko mnie... fajnie xD cipa z niego straszna ;-;
No i Emma, hihi ^-^ jaka zakochana :D
Jestem ciekawa, jak to dalej z nimi będzie xD więc czekam na następny rozdział :))) i rozumiem, że trochę to może potrwać xD poczekam :D
No to weny życzę xD i żebyś znalazła trochę czasu :D A póki co będę zacieszać tym rozdziałem :D
Aaale fajnie! Też myślałam, że będzie kiss a tu niespodzianka! Podoba mi się bardzo, piszesz coraz ciekawiej z rozdziału na rozdział, czekam na następne :-) Zwróć tylko uwagę na literówki, których word nie podkreśli (bo słowo jest poprawne, tylko w złym miejscu użyte - mam nadzieję, że rozumiesz, o co chodzi ;-))
OdpowiedzUsuńNie rób z nich lesbijek błagam ... Opowiadania są świetnie napisane, fajnie się czyta
OdpowiedzUsuńAle ja z nich nie robię lesbijek ;) Dziękuję za komentarz!
UsuńNie rób z nich lesbijek błagam ... Opowiadania są świetnie napisane, fajnie się czyta
OdpowiedzUsuń