Spoiler alert!
Bohaterowie i wydarzenia związane z sezonem trzecim, częścią drugą~
- I o to wszystko chodziło?
Jesteś o mnie zazdrosna? – Zadrwiła, a na jej twarzy pojawił się szeroki
złośliwy uśmiech. Nie pozwoliła Zelenie zareagować w jakikolwiek sposób.
Wycofała się kilka kroków, a następnie machnięciem ręki zerwała światła
sygnalizacyjne, celując je wprost na przeciwniczkę. Niestety ona również miała
szybki refleks i sprawnie nakierowała przedmiot na przeciwległą uliczkę.
- Miałaś wszystko, czego ja nigdy
nie miałam! A nawet na to nie zasługiwałaś! Teraz ja odbiorę Ci wszystko od
Ciebie! – Krzyknęła, odrzucając Reginę o kilkanaście metrów wprost na stojące
tam auto.
Tłum
zakrzyknął z przerażenia, Emma próbowała szybko ocenić sytuacje, jednak
wiedziała, że jej pomoc jest w tym momencie zbędna, zwłaszcza, że nie potrafiła
zapanować nad własną mocą. Z uwagą śledziła każdy ruch rudowłosej, by w razie
czego móc pomóc Reginie.
Szatynka
nie zwlekała z odezwą. Przekręciła ręką, nad jej dłonią zatańczyła ognista
kula, zmierzając szybkim krokiem w stronę Zielonej miała zamiar rzucić kulą w
jej stronę, jednak ta była szybsza. Zgasiła płomień, a następnie zaciskając
palce na jej szyi uniosła ją ku górze.
- Nie możesz mnie pokonać siostrzyczko.
Wszystko, czego Cię nauczył Rumpelstiltskin, nauczył i mnie z tym, że ja byłam
lepszą uczennicą. – Wysyczała, a z jej twarzy nie znikał złowieszczy uśmieszek.
Ponownie zamachnęła się, rzucając Reginę prosto w wieżę ratuszową niczym jakimś
workiem. Szkło pod wpływem uderzenia rozbiło się na tysiąc małych kawałków, a
ludzie stojący wokoło rozbiegli się ze strachu we wszystkie strony. Zelena
wybuchła szyderczym śmiechem, a następnie jak gdyby nigdy nic zniknęła wśród
zielonych płomieni.
- Regina! – Emma wstrzymała oddech,
ruszając biegiem w stronę ogromnego zegara. Nie miała zamiaru czekać aż Wiedźma
znów się pojawi, musiała coś zrobić. Wpadła do środka jak burza, przeskakując
co drugi stopień, by jak najszybciej dostać się na sam szczyt.
- Regina. – Odezwała się ponownie,
tym razem nieco ciszej. Przykucnęła przy nieprzytomnej, pochylając się i
sprawdzając puls. Słabo wyczuwalny, ale wciąż był. Wokoło wszędzie leżało
szkło, a sama Królowa leżała bezwiednie, mając na rękach i twarzy ślady
rozcięć, z których leniwie sączyła się krew. Ujęła jej twarz w obie ręce, lekko
poklepując jednak nie doczekała się żadnej reakcji.
- Redż… Obudź się, proszę… -
Wyszeptała, gładząc ciemnowłosą po czole. Nie miała zielonego pojęcia co
mogłaby zrobić, by pomóc kompance, aby przywrócić ją do przytomności. Była
zdruzgotana i z każdą chwilą narastająca w niej panika nie pozwala myśleć
racjonalnie. Musi użyć magii, nie miała co do tego wątpliwości. Pytanie tylko,
jak? Potrafiła tylko samodzielnie zapalić głupią świeczkę, a co dopiero uleczyć
nieprzytomnego człowieka! A jedyna osoba posiadająca moc była pod wpływem
Zeleny.
- Gdybym tylko wiedziała co mam
zrobić… Musisz być silna. – Wyjąkała, czując łzy napływające do jej oczu.
Zależało jej na Reginie, troszczyła się o nią, przez ostatni czas zbliżyły się
do siebie, nienawiść jaka wytworzyła się między nimi podczas pierwszego
spotkania ustąpiła jedynie docinkom, które wprawdzie mówiąc nie miały za
zadania zranić drugiej osoby i obie zdawały sobie z tego sprawę. Czuły między sobą
niewidzialne więzi, które nie tylko łączył ich wspólny syn i chęci zniszczenia
Zeleny. To było coś więcej. Coś, co każda z nich skrywała głęboko w sobie,
nawet nie wiedząc dokładnie co to jest. Jednak pomimo tego to coś wciąż trwało.
I teraz mogłoby się bardzo przydać. Gdyby tylko Emma wiedziała jak spojrzeć w
głąb siebie, by uaktywnić magię pochodzącą z samego serca, która uzdrowiłaby
Reginę.
Z zamyślenia wyrwały ją czyjeś głosy
dochodzące z ulicy. Prawdopodobnie ludzie uporali się na ten czas z zagrożeniem
i każdy zastanawiał się co jest z Królową. Musiała działać, nie miała nic do
stracenia. Potrzebowała jedynie wiary w siebie. Potrzebowała rodziców.
- Emma! – Przez chwilę blondynka
zastanawiała się, czy w swojej głowie przywołała ojca, czy to naprawdę on
krzyknął do niej z dołu wieży. Jednak nie mogła się mylić. To był naprawdę on.
- Jestem na górze! – Odkrzyknęła,
zdając sobie sprawę jak bardzo jej głos drży z emocji. Wypuściła ze świstem
powietrze, szybko starając się doprowadzić do porządku, ażeby Charming nie
zauważył jej łez.
Chwilę
potem pojawił się u szczytu schodów wraz ze Snow. Oboje zamarli w bezruchu na
widok nieprzytomnej Reginy, leżącej bezwiednie w ramionach Emmy.
- Ja… Nie wiem co zrobić, ledwie
oddycha, musimy jej pomóc, ale nie wiem jak! – Wyjąkała ze strachem patrząc na
rodzicieli.
Charming
przykucnął obok nich, przykładając palec do tętnicy szatynki. Odchylił jej
głowę, żeby móc ocenić jej stan.
Snow
przeniosła wzrok na córkę. Widziała jak bardzo jest roztrzęsiona, ledwie się trzyma,
jednak wciąż pozostaje przy nieprzytomnej, chcąc jej pomóc. W myśli ucieszyła
się, że jej dziecko posiada taką samą empatię jak jej matka, pomimo krzywd
dalej wierzy w odkupienie. I wtedy zrozumiała co może zrobić, by naprawdę
pomóc.
- Emma… Musisz wykorzystać swoje
emocje.- Zaczęła, zmuszając blondwłosą do spojrzenia na nią. – Zaakceptuj
siebie tak, jak zrobiłaś to w Nibylandii. Uwolnij prawdziwą siebie i nakieruj
to na Reginę. Pomyśl o tym, że chcesz ją uleczyć, pomyśl o Waszej znajomości, o
Waszym synu, o Waszych relacjach. Musisz naprawdę tego chcieć. Wszystko jest w
Tobie. Wiesz, że te najsilniejsze uczucia jakie ktoś w nas budzi mogą zdziałać
cuda. Musisz spróbować wykrzesać w sobie uczucia związane z Waszym synem.
Spokojny
głos Snow docierał do Emmy jak przez mgłę, jednak wszystko słyszała i
wiedziała, że może liczyć na wsparcie matki. Musiała jedynie nakierować swoje
emocje w dobrą stronę. Spojrzała na delikatną twarz Reginy pooraną licznymi
ranami. Chwyciła jej chłodną dłoń w swoje ręce i przymknęła oczy, próbując
wykonać to, co poleciła jej Snow. Z początku nic się nie wydarzyło, myślała, że
to jej wina, że nie potrafi się dostatecznie skupić.
- Próbuj dalej. Nie możesz stracić
wiary, jesteśmy tu z Tobą, bo wiemy, że sobie poradzisz.
I
wtedy jej zwątpienie całkowicie się rozwiało, a jej ciało wypełniło się odwagą
i nieznanym jej wcześniej ciepłem. Pozwoliła mu zawładnąć nad sobą, zmuszając
się do nie otworzenia oczu. Czuła energię, która przepływa przez nią, nie
wiedziała skąd ona się bierze, ale teraz nie było czasu na zastanawianie się.
Nakierunkowała wszystko na Reginę, starając się myśleć o Henry’m, który dla
nich obu był równie ważny. Poczuła też coś jeszcze, dziwny rodzaj przywiązania,
nie związany z niczym innym jak samą Reginą. Nie zwątpiła w niego, musiała i go
uwolnić. I wtedy poczuła uścisk na dłoni. Otworzyła oczy, natychmiast kierując
spojrzenie na szatynkę, która w tym samym momencie nabrała gwałtownie powietrza
w płuca.
- Regina! – Twarz Emmy natychmiast
rozjaśnił uśmiech ulgi. David wraz z Mary Margaret od razu zbliżyli się do
kobiet, by pomóc Królowej się podnieść.
- Co… Co się stało? – Wystękała, z
trudem podnosząc się do pozycji siedzącej. Skrzywiła się, czując rwący ból w
ramieniu, który chwilę potem został przytłumiony przez pulsujący ucisk w
głowie.
- Żyjesz. Udało się. – Emma nie
mogła powstrzymać uśmiechu zadowolenia. Nadal ściskała dłoń Reginy, nawet nie
zdając sobie z tego sprawy.
- Emma Cię uratowała. Użyła mocy. –
Snow pospieszyła z wyjaśnieniem, widząc niepewną minę Reginy.
- Ty… Umiesz posługiwać się magią? –
Szatynka uniosła brew, nie udając zdziwienia.
Blondynka
pokiwała jedynie głową, nie posiadając się z radości.
- Nie sądziłam, że będę potrzebowała
jakiejkolwiek pomocy. – Wymamrotała po chwili, znów przybierając swą codzienną
chłodną maskę. Dopiero teraz jej wzrok zatrzymał się na dłoni, którą Emma wciąż
ściskała. Spojrzała w zielone oczy jasnowłosej, powoli uświadamiając sobie jak
wielkich pokładów emocji musiała użyć, by ją ocucić. Nie mogło to być takie
proste dla kogoś, kto jest jej obojętny. Chyba, że Regina nie była całkowicie
jej obojętna. Ale… Dlaczego?
- Musimy znaleźć Zelenę. To, że
zniknęła nie oznacza, że nigdy więcej mnie nie zaatakuje. – Przerwała w końcu,
puszczając rękę Emmy. Podając ramię David’owi pomogła sobie wstać, otrzepując
się z brudu i kawałeczków szkła. – Lepiej przygotujmy się na kolejne starcie,
bo następnym razem może nie być tak miło.
Skierowała
się w stronę schodów, wciąż z trudem stawiając kolejne kroki. Pozwoliła
Charmingom zejść pierwszym, a zanim Emma zaczęła schodzić za nimi zatrzymała
ją, zaciskając dłoń na jej ramieniu.
- Dziękuję. – Odezwała się po
chwili, będąc wdzięczną za uratowanie jej życia.
- W porządku. W końcu co się nie
robi dla przyjaciół. – Emma wzruszyła ramionami, posyłając Reginie promienny
uśmiech.
Uśmiech,
który u Reginy wywołał przyjemne ukłucie gdzieś pod klatką piersiową.
Odwzajemniła go, choć był to niezwykle rzadki u Królowej widok, silić się na
pokazywanie szczerych uczuć do innych.
Podpierając
się na ramieniu kompanki obie zaczęły powoli schodzić na sam dół, by w końcu
połączyć swe siły przeciwko wspólnemu wrogowi.
______________________________
Pierwszy post na blogu, także wypadałoby się ładnie przywitać! Witam wszystkich! (Jakby jeszcze ktokolwiek był zaciekawiony treścią i tekstami...)
Wrzucony wyżej one-shot jest opowiadankiem stworzonym jako jedno z pierwszych, także może być nieco inne niż reszta, jednak mam nadzieję, że w miarę ciekawe ;)
Wszelakie informacje dotyczące bloga/działalności etc znajdują się w linkach po lewej stronie, wszystkiego możecie się tam dowiedzieć. Po prawej stronie odnośniki do portali społecznościowych, na których możecie mnie znaleźć. :3
Wszelakie informacje dotyczące bloga/działalności etc znajdują się w linkach po lewej stronie, wszystkiego możecie się tam dowiedzieć. Po prawej stronie odnośniki do portali społecznościowych, na których możecie mnie znaleźć. :3
Pamiętam, jak to czytałam jeszcze przed obejrzeniem wszystkich odcinków. Wszystko ładnie pięknie było, ale co to za zielona laska? :D
OdpowiedzUsuńTeraz jak to czytam, to przynajmniej ma już dla mnie sens. Więc o spoiler tam bym się nie bała... No może Emma i używanie mocy :D
Pierwszy Twój fanfic. Powinnam go zapamiętać i zapisać gdzieś, bo to tej pory znałam tylko czarne charakterki zabijające zębami[ wampiry], pazurami [wilczki], bronią [była jakaś babka z pistoletem czy mi się wydaje i mam schizy?] czy tam magią.
Co nie znaczy, że to co przedstawiłaś tutaj jest gorsze. Nope
Fanfic to też twórczość jak mówiłam. Wymaga mniej, bo już mam postacie, ale można przedstawić równie pięknie, jak czystą fikcję :)