Tymczasem, zapraszam do czytania!
Znajdując się na dole,
Emma podeszła do wysepki, bez słowa wyciągając kubek i inne potrzebne
składniki, by przygotować sobie kakao z cynamonem. Nastawiła czajnik pełny
wody, po czym przysiadła na taborecie, oczekując na zagotowanie.
- No proszę. Teraz będziemy się
zachowywać jak obrażona nastolatka, hm? – Regina w końcu przerwała nieznośną
ciszę, a uśmieszek na jej ustach poszerzył się.
Doskonale zdawała
sobie sprawę, że atmosfera między nimi nie była najlepsza, ale nie miała
zamiaru teraz udawać, że nie widzi blondynki. Zwłaszcza, że poniekąd wiedziała
o tym, jak sprawy między nimi pokomplikowały się i obie powinny to wyjaśnić.
Emma bezceremonialnie
wzruszyła ramionami, nawet nie nawiązując kontaktu wzrokowego z kobietą. – Nie
wiem o czym miałybyśmy rozmawiać, więc wolę się w ogóle nie odzywać.
Regina prychnęła.
Zdecydowanie nie podobał jej się aktualny stan rzeczy, ale nie próbowała się
nawet wysilić, aby coś z tym zrobić. Typowo. Z resztą, kto by się tym przejął?
Milczała zatem, bawiąc się szklanką, która stała przed nią na stole. Kiwała nią
w różne strony, usilnie skupiając na niej całą swą uwagę.
W pewnym momencie Emma
gwałtownym ruchem odstawiła z hukiem kubek na blat, przerywając uporczywą
ciszę. Jej harde spojrzenie padło na Reginę, która wzdrygnęła się pod wpływem
nagłego dźwięku, unosząc głowę do góry.
- Naprawdę musisz taka być?
Brunetka uniosła
pytająco brew, nie bardzo wiedząc o co chodzi.
- Wywołujesz kłótnie, masz wrogie
nastawienie, próbujesz nas poróżnić – Emma wyliczyła, przewracając z irytacją
oczami. – Naprawdę sądziłaś, że to wszystko zadziała na dłuższą chwilę?
- Chciałabym móc Ci odpowiedzieć,
ale naprawdę nie wiem do czego zmierzasz. – Regina obróciła się na krześle, tym
razem kierując się całkowicie na wprost w stronę blondynki.
Kobieta westchnęła, przeczuwając,
że każda kolejna rozmowa z Panią burmistrz będzie równie ciężka jak i
poprzednia. Odstawiła naczynie do zlewu i powolnym krokiem zbliżyła do stolika.
Usiadła naprzeciw rozmówczyni, powoli zastanawiając się nad doborem słów, które
mogłaby użyć.
- Mamy do siebie jakieś uczucia. I
nie, nawet nie próbuj temu zaprzeczyć! – Emma uniosła dłoń, widząc jak Regina
otwiera usta, by wtrącić coś od siebie. Kiedy z powodzeniem udało jej się
zatrzymać brunetkę od odezwania się, ciągnęła – I powtórzę się, ale wiem, że
ten pocałunek coś znaczył!
- Moja droga, ten pocałunek znaczył
tylko tyle, że każdy człowiek ma swoje słabości i niestety robi coś głupiego, a
potem tego żałuje. – Regina w końcu została dopuszczona do słowa i z
zadowoleniem kiwnęła głową na poparcie swoich słów.
- A więc żałujesz tego? Powiedz mi
wprost, że tego żałujesz, a wtedy Ci uwierzę.
Ostatnie zdanie, jakie
Emma wypowiedziała niemal wywołało gęsią skórkę na ciele Reginy. Ciemnowłosa w
końcu uniosła wzrok, zerkając wprost na blondynkę, uważnie się w nią
wpatrującą. Mogła dostrzec nutkę niepewności w jej oczach, jednak ona wolała
sobie wmówić, że to było coś innego.
Zegar tykał, Emma
wyczekująco obserwowała kobietę, wciąż czekając na jej odpowiedź, jednak Regina
nie była w stanie wydusić z siebie żadnego słowa. W głowie już dawno temu miała
ułożone zdanie na temat żałowania tego, co zrobiła. Nawet dobrała do tego
odpowiedni ton głosu. Wszystko miała zaplanowane, jednak gdy tylko otworzyła
usta, by przemówić, żaden dźwięk nie wydostawał się. Odchrząknęła kilkakrotnie,
próbując zebrać wszystkie myśli.
- Więc… - Zaczęła powoli, nawet nie
zdając sobie sprawy, że zaczęła nerwowo bawić się szklanką, tym razem z
większym impetem. – To co się stało, już się nie odstanie.
Wiedziała, że to nie odpowiedź,
na którą Emma czekała. Wiedziała też, że nie mogła skłamać, choć tak bardzo
tego chciała. Dlaczego zatem chciała zaprzeczyć samej sobie?
Emma przewróciła z
irytacją oczami, obchodząc kuchenną wysepkę na około, by móc podejść do Reginy.
Przysunęła drugie krzesło i usiadła tuż przy kobiecie, bez chwili się w nią
wpatrując. Przez jakiś czas milczenie znów zapadło pomiędzy obiema, a czas
leniwie biegł naprzód, zbliżając je tym samym do powrotu Charmingów.
- Regina.
Głos blondynki zmusił
ja do podniesienia głowy. Czekoladowe oczy spotkały się z intensywnym, zielonym
spojrzeniem. Uczucie w brzuchu, które przez cały czas tłumiła gdzieś głęboko w
sobie na nowo rozbłysło żywym blaskiem, niemal przytłaczając brunetkę. Kobieta
siedziała przygwożdżona do krzesła, nie mogąc spuścić wzroku ani na moment.
Trwała w tej samej pozycji dopóki Emma nie odezwała się, przerywając tą
intensywną chwilę.
- Lubię Cię. Naprawdę. Ale wiem, że
jest też między nami coś, co raczej obie nie chciałybyśmy tego otwarcie
przyznać. I wiem, że będziesz znów próbowała temu zaprzeczyć. Ale obie znamy
prawdę. Musisz ją tylko dopuścić do siebie.
- Jaką prawdę?! – Regina w końcu
wybuchła, nie mogąc dłużej wstrzymywać swoich emocji. – Nie ma żadnej prawdy!
Powiedziałam już to, co myślałam, a myślałam też, że wszystko już mamy
wyjaśnione i nie ma potrzeby do tego co chwila wracać. Daruj sobie tę żałosną
gadkę, mamy ważniejsze rzeczy do zrobienia.
Głos jej drżał, jednak
zdołała dotrwać do końca swego zdania. Odetchnęła z ulgą, kiedy udało jej się
powiedzieć wszystko, co uprzednio zaplanowała. Podniosła się z krzesła, a jej
pierś falowała miarowo pod wpływem przyspieszonego oddechu. Ostatni raz
spojrzała na blondynkę i zanim ta zdołała coś powiedzieć, Regina odwróciła się
na pięcie i bez wahania wyszła z pokoju, z trzaskiem zamykając za sobą drzwi.
Emma wciąż w szoku,
siedziała na miejscu, tępo wpatrując się w drzwi, przez które jeszcze chwilę
temu przeszła Regina. Słowa, które wypowiedziała dotarły do niej jakby w
zwolnionym tempie, jednak z każdą kolejną chwilą, w której jej mózg rejestrował
to wszystko, co się wydarzyło, przygnębienie zdawało się pojawiać z wielkim
impetem. Wiedziała, że będzie ciężko rozmawiać z brunetką o uczuciach, ale nie
spodziewała się, że to będzie aż takie trudne, zwłaszcza gdy wiedziała, że
zauroczenie? Fascynacja? Cokolwiek to było, nie było jednostronne. Regina
zdawała się zaprzeczać wszystkiemu, co Emma próbowała jej dać do zrozumienia.
Zaparcie było tak głębokie, że ona sama się w tym zatraciła, ślepo w nie wierząc.
Ale Emma nie zamierzała się poddawać. Miała świadomość tego, że zależy jej na
Reginie i nie spocznie, dopóki nie zapewni jej szczęśliwego zakończenia, nawet
jeśli miało wyglądać ono zupełnie inaczej niż każdy sobie wyobrażał.
--
- Gdzie jest Regina? – Pytanie Mary
Margaret od razu zawisło w powietrzu, gdy tylko kobieta przekroczyła próg
mieszkania. Zaraz za nią do pomieszczenia wszedł David z Henry’m.
Emma, która jak dotąd
nie zrobiła zbyt wiele, siedziała na kanapie z kolanami podciągniętymi pod
brodą. W rękach trzymała laptopa, a na stole postawiony był już drugi kubek z
gorącym kakao. Kiedy usłyszała dźwięk otwieranych drzwi, nawet nie kwapiła się,
by podnieść głowę znad monitora.
- Wyszła jakiś czas temu, miała tę
robotę papierkową do zrobienia.
Odpowiedziała po
chwili, zamykając klapę urządzenia, by zwrócić całą swą uwagę na rodziców.
Mary Margaret
dostrzegła niezbyt rześki stan córki, jednak na chwilę obecną wolała nie
zagłębiać się w te strony, wiedząc, że maja na razie ważniejsze rzeczy do zrobienia.
Spojrzała na męża, by ten przekazał wszystkie informacje. David odchrząknął,
zaczynając:
- Więc. Belle zdecydowała się nam
pomóc, aby tylko odzyskać ukochanego. Ruby została z nią chwilę dłużej, żeby
porozmawiać. – Na chwilę zatrzymał się, kontynuując jak tylko Emma kiwnęła
głową. – Wróżki powiedziały, że jest możliwość przechowania ciemnej mocy w
naczyniu tak, aby nie mogła bez pozwolenia się uwolnić…
- Ale? – Blondynka niepewnie zabrała
głos, wyczuwając jakiś haczyk.
- Ale… Potrzeba też pochłonięcia
białej magii, by obie złączyły się i zrównoważyły. Balans i te sprawy.
Gdy skończył, w
pomieszczeniu zapadła cisza. Emma potrzebowała chwili, by to wszystko
przetrawić. Więc aby pozbawić Rumpla tytułu Mrocznego, będzie trzeba też kogoś
z całkowicie czystą magią. A wiadome było, że w tym mieście mieszkały takie 2
osoby.
- Rozumiem. Czyli wystarczy, że
oddam cała swoją moc i będzie po wszystkim? Wchodzę w to.
Jednakże nie doczekała
się aprobaty ze strony reszty domowników. Charmingowie wymienili się
spojrzeniami, żadne z nich nie chcąc się odezwać. Henry, widząc zakłopotanie na
twarzach dziadków bez słowa zbliżył się do Emmy i usiadł obok niej.
- Jest jednak pewne ryzyko… Osoba,
która podda się temu zabiegowi może przepłacić swym życiem lub pogrążyć się w
ciemności, gdy zaklęcie nie powiedzie się.
– Wyjaśnił cicho, przygryzając lekko wargę.
Emma w milczeniu
wpatrywała się w syna, jakby dalej czekała na rozwinięcie wypowiedzi. Siedziała
nieruchomo, powoli analizując wszystko, co dotąd usłyszała. Czyli istniał jakiś
sposób na pokonanie Mrocznego bez zabijania go. Niestety, jak to zwykle bywało
– każda magia ma swoją cenę. W tym przypadku ceną było ryzyko ze strony kogoś,
kto również podda się zaklęciu. Nie miała zamiaru przekazywać pałeczki Reginie.
Zbyt długo żyła w magicznym świecie, żeby teraz wyrzekać się tego daru. To
musiała być ona.
- A co jeśli Rumple nie wyrazi zgody
na przeprowadzenie zaklęcia?
- Nie będzie miał wyjścia. Albo to,
albo wygnanie. Belle o wszystkim wie.
David zacisnął usta,
uważnie obserwując emocje jakie pojawiały się na twarzy córki.
- Wiesz, że nie musisz tego robić.
Możemy to jakoś inaczej rozwiązać… - Mary Margaret spojrzała błagalnie na
blondynkę. Nie chciała stracić córki. Nie kolejny raz. Nie wybaczyłaby tego
sobie. Z przestrachem w oczach oparła się o krzesło, wyczekując ostatecznej
odpowiedzi.
- Zrobię to. Może nie być innego
wyjścia. Musimy coś zrobić, inaczej Storybrooke nigdy nie zazna spokoju.
Wszyscy wiemy jaki on potrafi być. Nauczyliście mnie, aby mieć nadzieję.
Nadzieję na to, że wszystko się powiedzie. Teraz też musicie się tego trzymać i
wierzyć, że wszystko będzie dobrze. – Emma odezwała się nieco drżącym głosem.
Nie chciała pokazywać strachu, toteż nawet nie spojrzała rodzicom w oczy.
Podniosła się z kanapy, ucałowała Henry’ego i podeszła do drzwi – Zanim jednak
zaczniemy coś robić muszę porozmawiać z Reginą.
- Zaklęcie wykonamy o północy.
Dzisiaj jest znów pełnia, także mamy większe szanse na powodzenie. – Powiedział
David, a w jego głosie nie dało się wyczuć uprzedniej pewności. On, tak samo
jak żona, potwornie bał się o życie jego ukochanej córeczki, ale ona już
podjęła decyzję, gotowa poświęcić się dla dobra całego miasteczka.
Emma skinęła głową i
szybko ulotniła się z mieszkania, mając w głowie tylko jedno. Jak najszybciej
dotrzeć do Reginy.
--
Donośne pukanie wyrwało Reginę z
rozmyślań, kiedy pochylała się nad stertą papierów związanych z jej polityczną
karierą, trzymając w ręku kieliszek wypełniony jabłkowym cydrem domowej roboty.
Który to już był z kolei? 4? Może 5? Nie była pewna. Westchnęła przeciągle,
upiła szybko kilka łyków, a następnie podniosła się i wyszła z pomieszczenia,
by otworzyć drzwi. Ku jej niemiłemu zaskoczeniu dostrzegła blond loki i
charakterystyczną czerwoną kurtkę. Zeszła po trzech stopniach i zaciskając
wargi przekręciła zamek.
- Musimy porozmawiać.
Regina przewróciła
oczami, słysząc ten sam tekst po raz setny. No, może przesadziła, ale
wiedziała, że to krótkie zdanie było dewizą Emmy.
- Emma, ile razy mam Ci powtarzać,
że… - Urwała, zanim zdołała dokończyć zdanie, kiedy poczuła silną dłoń na
ramieniu. Blondynka, nie czekając na zaproszenie wprosiła się do środka. Regina
posłała kobiecie mordercze spojrzenie, i zamykając drzwi odwróciła się w jej
stronę.
- Widzę, że upodobałaś sobie
wchodzenie do mojego domu bez zaproszenia. – Stwierdziła gorzko, krzyżując ręce
na piersiach.
- Mamy sposób na pozbawienie Rumpla
mocy. – Wypaliła od razu bez zbędnych ogródek. Widząc uniesioną brew brunetki,
kontynuowała – Dziś o północy wykonamy zaklęcie i jeśli wszystko pójdzie
dobrze, Mrocznego już nie będzie.
Regina przechyliła
lekko głowę, marszcząc brwi. Przez tyle lat trwała w przekonaniu, że Mrocznego
pozbawić tytułu można tylko w jeden sposób – poprzez zabicie, ale wtedy
morderca stawał się ofiarą. Nie było innej możliwości. Jakim cudem teraz
miałoby się to zmienić? Emma dostrzegła pytające spojrzenie. Uśmiechnęła się,
nerwowo zakładając kosmyki włosów za ucho.
- Nie wiem jak to będzie działać,
ale potrzeba kogoś z całkowicie czystą magią, by naczynie, do którego
skierujemy czarną moc zostało zbalansowane, równe. Ale jest pewne ryzyko…
Brwi brunetki jeszcze
bardziej się zwęziły, reagując na kolejną porcje wiadomości. Czysta, biała
magia? Zaraz, zaraz…
- Jakie ryzyko? – Zapytała po chwili,
zaraz po tym żałując tego pytania. Nie była do końca pewna czy chciałaby
usłyszeć odpowiedź.
Emma zawahała się.
Przystąpiła z nogi na nogę, przełknęła ślinę. Wciąż stała przed kobietą,
zwlekając z udzieleniem odpowiedzi. W końcu po chwili, która wydawała się trwać
wieczność, zdołała unieść głowę, by spojrzeć rozmówczyni prosto w oczy.
- Ryzykiem jest śmierć. Albo
poddanie się ciemności. Jedno z dwóch. O ile się nie uda.
Odpowiedziała tak
cicho, by słowa ledwie dotarły do Reginy. Wypuściła powietrze, nagle czując
ulgę, że wszystko powiedziała. Teraz pozostawało przeżyć reakcje pani
burmistrz. Czy wybuchnie? Rzuci w nią tysiącem obelg? Nic bardziej mylnego.
Regina wpatrywała się
w Emmę, licząc na to, że jednak to nie
jest prawda. Że jest zupełnie inne wyjście. Nie usłyszała ani słowa więcej z
jej strony. W końcu jednak, ona sama zdołała się odezwać.
- I tą osobą z białą magią, która
podda się zaklęciu jesteś Ty? – Zapytała po chwili, starając się opanować lekko
drżący głos. Nie wiedziała dlaczego, ale myśl o ryzyku wywoływała ciarki na jej
ciele i niebywałą obawę.
Emma skinęła twierdząco, ponownie spuszczając głowę.
Przede wszystkim bardzo fajny rozdział. Lekki i bardzo przyjemny w czytaniu.
OdpowiedzUsuńWracając do moich poprzednich spostrzeżeń, nie mam pojęcia gdzie ja niby miałam problem z tozpoznaniem rozmówcy. Przeczytałam jeszcze raz i wszystko jest bardzo ładnie :). Przepraszam. Mimo to mam tutaj małe powtórzonko w tym tekście " Regina zdawała się ZAPIERAĆ wszystkiemu, co Emma próbowała jej dać do zrozumienia. ZAPARCIE było tak głębokie, że ona sama się w tym zatraciła, ślepo w nie wierąc". Niby nic, ale można zamienić słowem zaprzeczać ;). To tyle moich uwag. Jest cudnie, czekam na więcej :).
Będę musiała przeczytać wszystko od początku, może faktycznie ja czasem pisze niezrozumiale, co by wcale nie było dla mnie dziwne ;D Już poprawiam to zdanie, faktycznie, mogłam użyć inne słowo, leń ze mnie... Dziękuję za komentarz, bardzo się cieszę, wiedząc że faktycznie to ktoś czyta i jest skłonny wytknąć mi błędy :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńIska!2 sierpnia 2015 02:33
Rozdział, yay! c:
Zacznę dziś od czepiania sie, ale nie martw sie, tak naprawdę nie mam tu za wiele do powiedzenia.
• "Emma kiwnęła twierdząco GŁOWĄ, ponownie spuszczając GŁOWĘ." Kurczę, mialam nadzieje, że już żadnego powtórzenia się nie dopatrzę, a jednak. Ale przynajmniej jest mniej niż ostatnio. c:
• Jeszcze jak czytałam, to gdzieś brakowało przecinka. Nie mogę teraz tego znaleźć, ale wydaje mi się, że to nie jest takie ważne.
• Kolor czcionki. Blogi zazwyczaj przeglądam na telefonie, wiec nie wiem, jak wygląda to na laptopie, ale mi sie źle czyta. Powinien być jaśniejszy, bo się trochę zlewa z tłem.
Rozdział mi się podobał, ta bezpośredniość Emmy i reakcja Reginy - rewelacyjne. No i ta sprawa z poświęceniem białej magii, mam nadzieje że jednak to zaklęcie nie zostanie użyte. Nie cierpię Rumpla i jego zachowania, jak dla mnie sam sobie na wszystko zasłużył. Więc żadna nie powinna poświęcać swojej mocy dla niego. :c
Ah, czepianie się jest dobre! :D
UsuńNo te powtórzenia, to mnie chyba prześladują... Już poprawiam, nie będzie żadnego powtórzenia, dobrze, że zauważyłaś!
No cóż, nie wiem czy cokolwiek jest do zrobienia z tym, bo na laptopach wszystko jest ładnie i szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak się czcionka może zlewać z tłem, skoro czcionka jest czarna, a tło szare ._. Ale spec, który mi stworzył szablon pewnie coś pomyśli :D
No chciałam zrobić coś zbliżonego do akcji w serialu z tym Dark One etc, ale spokojnie, nie mam zamiaru kopiować wszystkiego ;)
Dziękuuuuuuję za komentarz, wiesz, że CIę uwielbiam? :D
A, wiem co Iska! ma na myśli. Tutaj masz link, na którym zobaczysz jak to wygląda na telefonie:
Usuńhttp://sq-endgame.blogspot.com/2014/12/o-s-goodbye.html?m=1
No musiałam wejśc na swój telefon i faktycznie. Ale spokojnie, przyjaciółka się tym zajmie :D
Usuń