sobota, 4 października 2014

First Dance [O-S]

Tym razem coś całkowicie nowego, napisanego na świeżo, jeszcze dzisiaj. Nie mogłam się doczekać, żeby to opublikować, także już jest. 
Polecam do słuchania w trakcie czytania: Beauty of Grace


Muzyka z głośników płynęła łagodnie po wielkiej Sali, a zebrani ludzie kołysali się w rytm, tańcząc w parach na samym środku. Wokoło rozłożone stały długie stoły zastawione przeróżnymi przekąskami i potrawami, aby zaspokoić apetyt nawet tych najbardziej wymagających. Na podeście, na samym końcu znajdowało się miejsce z nagłośnieniem i całym sprzętem grającym, które w tym momencie obsługiwane były przez ubranego w brązowy garnitur Billy’ego, który wydawał się całkowicie pochłonięty byciem DJ. Z sufitu z niektórych miejsc zwisały swobodnie różne wstążki i lampki, a całość wystroju była utrzymana w bajkowym stylu, nadając wydarzeniu niezapomniane wrażenie.
            - David, Twoja kolej. – Krótko ścięta kobieta siedząca przy stole szturchnęła mężczyznę siedzącego obok w ramię, tym samym zwracając na niego swoją uwagę. Skinęła głową w stronę parkietu, dając mu porozumiewawcze spojrzenie.
David odstawił kieliszek wina, który przed chwilą pił i przeniósł swój wzrok na żonę. Widząc jej minę nie śmiał się nawet odezwać, aby nie wdawać się z nią w kłótnie. Westchnął zrezygnowany i odsunął krzesło, by móc wstać od stołu. Zanim jednak zdążył się ruszyć poczuł dłoń Snow na ręce, chcącą w ten sposób dodać mu otuchy. Uśmiechnął się życzliwie i ucałował ukochaną. Nie chciał tego przyznawać na głos, ale ogromnie się stresował, gdyż nie chciał nikogo zawieść. Miał nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze i jego córka nie będzie miała powodów do wstydu.
Zanim zdążył obejść obszerny stół, piosenka zdążyła się zmienić i na jego szczęście z głośników zaczęła grać muzyka nieco wolniejsza, idealna do wolnego tańca. Wziął głęboki oddech, poprawił marynarkę i ruszył pewnym krokiem na parkiet. Zbliżył się do jednej tańczącej pary i odchrząknął, tym samym dając do zrozumienia o swojej obecności. Wyciągnął rękę przed siebie, zwracając ją w stronę córki.
            - Można prosić do tańca?
Marco ukłonił głowę w stronę partnerki i szybko wycofał się, pozwalając ojcu na taniec z córką.
Emma odwróciła głowę i z radością ujęła dłoń Davida, który niemal natychmiast ujął ją w talii i poprowadził do walca. Jej długa, błękitno biała suknia zafalowała pod wpływem nagłego ruchu, mieniąc się kolorami w świetle, a tren sunął po posadzce tuż za nią. Włosy upięte miała w luźno spięty kok, z którego pojedyncze kosmyki delikatnie opadały na twarz. Na czubku głowy spoczywała mała tiara z białymi kwiatkami i kilkoma diamencikami, do której przypięty był krótki welon ledwo sięgający ramion. Makijaż był subtelny, jednak pasował do sukni i nie był zbyt rzucający się w oczy. Całość prezentowała się równie bajecznie jak cały wystrój pomieszczenia.
Ludzie wokoło, dostrzegając tańczącą parę szybko ustąpili miejsca i rozeszli się wokoło, z radością obserwując pierwszy taniec panny młodej z ojcem. Mary Margaret podniosła się z miejsca i również dołączyła do stojących, zatrzymując się przy Henry’m, który ubrany w mały garnitur wyglądał niesamowicie przystojnie jak przystało na dojrzewającego nastolatka. Dyskretnie rzucając spojrzenie na wnuka dostrzegła szeroki uśmiech na jego twarzy, a jego wzrok cały czas spoczywał na tańczącej parze, jakby nie chciał przegapić ani sekundy z tego pięknego pokazu.
            - Nie spodziewałabyś się, aby ojciec na Twoim ślubie był w takiej formie, co? – David zaśmiał się, prowadząc Emmę i stawiając kolejne kroki po kwadracie na parkiecie. Zdążył się zrelaksować, a jego ruchy były bardziej pewne i płynne, przez co taniec wydawał się pełen gracji i stylu.
            - Muszę przyznać, że nie mogłabym sobie wymarzyć lepszego taty. – Blondynka posłała mu ciepły uśmiech, jednak nie była w stanie wyrazić jak bardzo była wdzięczna za wszystko, co on i Mary Margaret byli w stanie dla niej zrobić. Mogła śmiało powiedzieć, że była jedną z najszczęśliwszych córek na świecie, zwłaszcza w tym momencie, kiedy mogła zatańczyć z własnym ojcem na własnym ślubie.
Mężczyzna cofnął się o krok i uniósł prawą rękę do góry, aby Emma mogła wykonać pełny obrót. Zaraz potem ponownie objął ją w pasie i razem zawirowali w rytm grającej muzyki, nawet nie zdając sobie sprawy, że zostali sami na parkiecie, a wszyscy wokoło obserwowali ich pląsy.
Emma nie wierzyła, że to wszystko dzieje się naprawdę. To wszystko było jak… bajka. Bajka, która istnieje pozornie tylko w książkach, jednak w Storybrooke bajki nabrały całkowicie innego znaczenia i każdy o tym wiedział. Zawsze pragnęła, aby móc poczuć się jak jej rodzina i bliscy, który żyli w zaczarowanym świecie, a teraz mogła poczuć namiastkę magii, obracając się na parkiecie i czując się jak mała dziewczynka, której każde marzenie spełniało się i było niesamowicie piękne. Zakręciła się wokół własnej osi, a skrzypce dochodzące z głośników pięknie wtapiały się w całe tło.
            - Gdybyś wiedział, ile ćwiczyłam przed tym dniem, żeby czasem się nie potknąć albo kogoś podeptać. – Emma zaśmiała się, a David zatrzymał się, by wziąć córkę na ręce i okręcić się raz jeszcze.
            - Lekcje jak widać się opłaciły, bo radzisz sobie doskonale. – Odparł, delikatnie stawiając ją na ziemi. – Wyjaw mi tylko… Kto był takim dobrym nauczycielem?
            - Niech to pozostanie moja słodką tajemnicą. – Blondynka wzruszyła ramionami, a jej twarz ponownie rozjaśnił szeroki uśmiech.
            - Może miałaś te zdolności we krwi… W końcu Twoja matka też potrafiła się poruszać z wdziękiem i gracją…- Kontynuował, robiąc kilka kroków do przodu, a następnie w bok.
Utwór powoli dobiegał końca, muzyka ucichała, aż w końcu inna, bardziej żywa piosenka zadudniła w głośnikach. Emma wraz z Davidem zatrzymali się i odstąpili krok od siebie, by ukłonić się, jak to przystało. Oboje wciąż uśmiechali się do siebie, napawając się pierwszym wspólnym tańcem.
            - Jestem z Ciebie bardzo dumny. – Podszedł do kobiety i złożył na jej czole delikatny pocałunek, a kiedy spojrzał na córkę dostrzegł w jej oczach łzy szczęścia. – Kocham Cię.
Emma nie chcąc się całkowicie rozkleić parsknęła ze śmiechu i szybko objęła ojca, ściskając go z całej siły. Była pewna, że nigdy nie przestanie być wdzięczna za odnalezienie swoich rodziców. Wciąż nie mogła uwierzyć, że tyle lat ich szukała, że nawet już traciła jakiekolwiek nadzieję, a teraz stoi naprzeciw ojca, a jej mama stoi gdzieś w tłumie, oboje dumni i szczęśliwi z takiej córki. Musiała się naprawdę starać, aby nie rozpłakać się w jednym z ważniejszych dni w jej życiu. Nie chciała poddawać się emocjom, bo wiedziała, że potem będzie jej ciężko zapanować nad płynącymi łzami.
            - Można odbić partnerkę?
Niski głos wyrwał Emmę z rozmyślań i zmusił ja do puszczenia ojca. Szybkim ruchem przetarła lekko wilgotne oczy i odwróciła się, a jej oczom ukazała się ciemnowłosa kobieta ubrana w długą białą suknię, z krwistoczerwonymi elementami w postaci kwiatów na krótkim trenie, które kolorem pasowały do szminki przyciągającej spojrzenia każdego z gości. Jej włosy były w połowie spięte z tyłu głowy, a taki sam welon jak u Emmy opadał delikatnie na odkryte ramiona. Regina wyglądała majestatycznie i każdy nawet nie śmiał tego kwestionować, gdyż naprawdę była istną królową na balu.
David wyswobodził się z uścisku córki i skinął obu kobietom głową, aby powrócić do żony. Emma nieco zaskoczona ujęła dłoń brunetki i pociągnęła ją na sam środek parkietu, okręcając ją kilkakrotnie wokoło.
            - Cześć kochanie. – Emma dopiero teraz odezwała się, będąc w pełni zdolną do otworzenia ust.
Regina uśmiechnęła się, ani nie chwilę nie spuszczając wzroku z oczu blondynki, które iskrzyły się z radości i wzruszenia.
            - Pięknie wyglądałaś tańcząc z tatą. Cieszę się, że mam taki znakomity gust i dobrze wybrałam swoją partnerkę do końca życia.
Emma zachłysnęła się powietrzem, słysząc wyznanie Reginy. Musiała przyznać, ta kobieta za każdym razem zadziwiała ją coraz bardziej. Trąciła ją przyjaźnie ramieniem, udając poirytowanie.
            - Powinnaś być wdzięczna, że Twój urok na mnie zadziałał i jakoś zdecydowałam się Ci oświadczyć. Nie wiem jak to się stało, chyba musiałam popełnić jakiś błąd. Chociaż z drugiej strony…
Jej buzia zamknięta została w delikatnym pocałunku, kiedy czerwone wargi zatknęły się z zaróżowiałymi ustami Emmy. Nie zwlekając ani chwili odwzajemniła pocałunek, przyciągając Reginę bliżej siebie. Zatopiła dłoń w kruczoczarnych włosach ukochanej, łapczywie oddychając pomiędzy pocałunkami. Język brunetki od razu wykorzystał sytuację i chwilę potem oba wirowały w miłosnym tańcu, który stawał się coraz bardziej namiętny i głodny większej ilości pieszczoty. W tym momencie Emma pocałowała Reginę i odsunęła się, zerkając w ciemno czekoladowe oczy.
            - Myślę, że Henry i inni byliby nieco zdegustowali, będąc świadkami naszych uniesień. – Wzruszyła niewinnie ramionami, wciąż jednak obejmując wybrankę.
Regina wybuchła śmiechem i zaraz po tym obie śmiały się w niebogłosy, kołysząc się w rytm muzyki i wciąż obejmując się wzajemnie.
            - Kocham Cię.
            - Ja Ciebie też. You idiot.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz