piątek, 28 sierpnia 2015

Charming like a father [XIV]

No więc mamy kolejny rozdział, mam nadzieję, że troszkę się rozjaśni co nieco, nie wiem co sądzicie ^^
I tak, wiem, uwielbiam was męczyć :D




           - Czy Ty postradałaś zmysły?!
Emma wzdrygnęła się na dźwięk podniesionego głosu Reginy. Skuliła się w sobie w oczekiwaniu na kolejną falę złości.
            - Skąd pewność, że zaklęcie się uda? A co, jeśli nie? Masz zamiar tak po prostu skazać się na pewną śmierć? Albo na stanie się kolejnym Mrocznym w historii? Tego właśnie chcesz? A co z Henry’m? Co z Twoim synem?! A rodzice? Jak Ty to sobie wyobrażałaś?!
Regina wyrzuciła ręce w powietrze w geście bezradności. Odwróciła się na pięcie i skierowała swe kroki w stronę gabinetu. Miała gdzieś, czy Emma za nią poszła czy nie. Jedyne czego teraz pragnęła, to napić się czegoś mocnego. Chwyciła kieliszek stojący na biurku i jednym haustem wypiła jego zawartość. Od razu podeszła do małego barku, by wyjąć stamtąd prawie pełną butelkę cydru. Nalała sobie kolejny raz i znów wypiła całość.
            - Myślisz, że to coś zmieni? – Emma w końcu odezwała się gdzieś z tyłu.
Brunetka zignorowała kobietę, stojąc tyłem do drzwi. Nie chciała teraz na nią spojrzeć. Nie mogła.
            - Nie ma innego wyjścia. Musimy coś zrobić, a jeżeli podjęcie ryzyka jest warte uwolnienia miasta od tej szumowiny, to jestem skłonna to zrobić. Wiem, że to spore ryzyko, zdaje sobie z tego sprawę, ale podejmuje się zadania, bo wiem, że moja rodzina będzie miała oparcie. A Henry? Ma Ciebie.
            - Jesteś samolubną idiotką, Panno Swan. – Wysyczała po chwili, mając gdzieś czy pije z kieliszka czy z gwintu. – Jak możesz w taki sposób myśleć? Po tylu latach spędzonych w Storybrooke? Henry to również TWÓJ syn! Jak… Jak Ty sobie to wyobrażasz?! Przemyślałaś to w ogóle?
            - Oczywiście, że tak! Myślisz, że tego chcę? Że mi się to podoba?! – Emma odkrzyknęła ze złością, łzy zaczęły spływać jej po policzkach. – Cholernie bym chciała znaleźć inny sposób, ale nie ma innego sposobu! Musimy spróbować!
Cisza. Kolejna głośna wymiana zdań, a zaraz po tym niezręczna cisza. Obie oddychały głośno, starając zapanować nad złością. Emma stała wyprostowała, wpatrując się w brunetkę z zaciętą miną. Regina z kolei, stała oparta o biurko z butelką cydru w ręce. Wpatrywała się tępo w dywan.
            - Z resztą… Dlaczego Cię to tak obchodzi? W ogóle nie wiem po co ja tu przyszłam… - Wymamrotała po chwili, gotowa obrócić się i wyjść.
Zanim jednak cokolwiek zdążyło się stać, Regina niemal bezgłośnie wyszeptała pod nosem – Ponieważ zależy mi na Tobie.
            - Co?
Emma odwróciła gwałtownie głowę. Czy ona się właśnie przesłyszała? Przecież… Jak? Spojrzała na brunetkę, powoli upijającą kolejny łyk alkoholu. Stała bezradnie, włosy już dawno zdążyły ożyć własnym życiem, układając fryzurę w totalnym nieładzie a usta rozmazane były od szminki i lekko zaczerwienione od picia. Dopiero teraz zauważyła, że kobieta nie miała na sobie swoich ogromnych butów na obcasie, przez co wyglądała na dużo mniejszą i bezbronną. A gdyby stała trochę bliżej, mogłaby też dostrzec pojedyncze łzy zebranie w kącikach oczu.
Ten widok wystarczył. W końcu udało jej się zmusić swoje nogi do ruchu i w kilka sekund przemierzyła odległość je dzielącą. Podeszła do brunetki, zatrzymując się w niebezpiecznie małej odległości. Powolnym ruchem ujęła butelkę z zamiarem odstawienia jej na biurko. Nawet nie musiała się siłować, gdyż kobieta zwolniła uścisk i pozwoliła na odebranie alkoholu. Odetchnęła głęboko i niepewnie wyciągnęła dłoń, opierając palec wskazujący na brodzie Reginy, by zmusić ją do podniesienia głowy. Brunetka i tym razem nie oponowała, pozwalając na powolny ruch aż w końcu jej ciemne spojrzenie padło na intensywnie zielone oczy. Czuła się nieco oszołomiona z lekkiego nadmiaru alkoholu, jednak była na tyle przytomna, żeby wiedzieć co się dzieje. Nie zdziwiła się, choć mogła się domyślać co się może wydarzyć.
Emma odczekała chwilę, w myślach szybko oceniając sytuację, by potem znów nie żałować tego, co się stało. Tym razem wiedziała, że będzie dobrze.
Powoli pochyliła się nad panią burmistrz, aż jej usta spotkały się z wargami Reginy w delikatnym, nieśmiałym pocałunku. Przymknęła powieki, nasilając swój nacisk, czując większą pewność siebie. Nie zetknęła się z odrzuceniem czy odepchnięciem, choć przez moment myślała, że Regina zrobi krok do tyłu. I w po krótce nie myliła się, gdyż chwilę potem brunetka odsunęła się na odległość kilku centymetrów. Zanim jednak Emma zdołała zareagować i coś powiedzieć jej usta zostały zamknięte w gwałtownym pocałunku, kiedy Regina brutalnie chwyciła szczękę blondynki, przyciągając ją do siebie. Nie było czasu na zastanawianie się nad konsekwencjami. Liczyło się tu i teraz.
            - Regina… - Wymamrotała pomiędzy pocałunkami, próbując jakoś złapać oddech. To, co czuła było nie do opisania. Nie mogła sobie przypomnieć takich emocji, gdy Hook ją całował. To było zupełnie inne. Właściwe. Usta brunetki idealnie stykały się z jej wargami, jakby były tylko do tego stworzone. Jednakże Emma nie mogła sobie pozwolić na chwilę zatracenia. Nie tym razem. Nie, gdy Regina była porządnie wstawiona, a alkohol dało się wyczuć już z daleka.
Brunetka nie zareagowała, przysuwając blondynkę bliżej siebie. Jej kolano wsunęło się pomiędzy nogi Emmy, która momentalnie poczuła napięcie w dolnej części ciała.
            - Regina. – Powtórzyła, tym razem zdecydowanym tonem. Położyła dłonie na ramionach pani burmistrz i delikatnie odsunęła się od kobiety. Wiedziała, że w tym momencie obie chciały tego samego, lecz Emma nie mogła tego zrobić z kimś, kto był po kilku kieliszkach cydru.
            - Co jest z Tobą nie tak, Swan?! Najpierw zachowujesz się tak, a potem zupełnie inaczej? Nagle zmieniłaś zdanie?
Emma otworzyła usta, aby coś odpowiedzieć, lecz żaden dźwięk nie wydobył się z jej gardła. Była zbyt zszokowana nagłą zmianą zachowania kompanki. Zamknęła usta, w milczeniu obserwując kobietę, które prychnęła z pogardą i odwróciła się na pięcie, by sięgnąć po butelkę, która wciąż cierpliwie czekała na stoliku.
Blondynka westchnęła i szybkim ruchem porwała butelkę zanim Regina zdołała ją złapać. Uprzedzając wiązankę przekleństw i pytań pospieszyła z wyjaśnieniem – Powinnaś wziąć kąpiel i iść spać. Dobrze Ci to zrobi.
Spojrzała w ciemne oczy, cicho licząc na to, że kobieta posłucha rad i zrobi o co Emma ją poprosiła. Regina bez słowa przewróciła oczami i ruszyła do przodu, wymijając blondynkę. Przez chwilę Emma zastanawiała się czy właściwym posunięciem będzie po prostu pójście za kobietą i dopilnowanie czy aby na pewno nie zrobi nic głupiego. Miała jednocześnie obawy, gdyż północ była już za kilka godzin, co przybliżało Emmę do niebezpiecznego zaklęcia jakie na nią czekało. Musiała przyznać – nie była do końca gotowana na narażanie własnego życia.
Pokręciła szybko głową, na tę chwilę pozbywając się męczących myśli. Wyszła z pokoju z zamiarem dostania się na piętro, by sprawdzić co u Reginy, uprzednio wylewając resztkę alkoholu do zlewu.
            Będąc pod drzwiami do łazienki zatrzymała się, słysząc dźwięk odkręconej wody spod prysznica. A więc jednak brunetka posłuchała jej i poszła się odświeżyć. Emma uśmiechnęła się pod nosem i cicho zeszła na dół, by tam zaczekać na kompankę.
--
            - Myślałam, że już poszłaś.
Regina odezwała się, schodząc po schodach. Zdążyła się przebrać w czarne spodnie i luźną koszulkę, które nie bardzo wyglądały jak piżama. Mokre włosy wycierała jeszcze ręcznikiem, a na twarzy o dziwo wciąż widniała krzta makijażu. Podeszła do sofy, na której Emma wygodnie rozłożyła się, opierając nogi na stoliku do kawy. Przekrzywiła głowę, czekając na odpowiedź blondynki. Czuła, że prysznic pomógł jej się odświeżyć i wytrzeźwieć, a świadomość tego, co zrobiła kilkadziesiąt minut temu boleśnie tkwiła w jej świadomości.
            - Za dwie godziny będę musiała wypowiedzieć jakieś głupie zaklęcie czy coś, a potem nie wiadomo czy jeszcze pożyje na tym świecie, więc stwierdziłam, że zaczekam. Być może byś chciała przy tym być albo nie wiem, pożegnać się na wszelki wypadek. – Odpowiedziała cicho, nie mogąc zebrać w sobie odwagi, by spojrzeć na Reginę. Czuła lęk przed tym, co mogło się wydarzyć, a moment, który dzieliła z ciemnowłosą wcale nie ułatwiał jej przebrnięcie przez to.
Przez chwilę obie trwały w ciszy, Emma bawiąc się kosmykami blond włosów, a Regina stojąc z mokrym ręcznikiem w rękach. W końcu jednak poruszyła się i podeszła do sofy, zajmując miejsce obok blondynki. Niepewnie wyciągnęła rękę i położyła ją na kolanie kobiety, by móc ścisnąć je pokrzepiająco.
            - Nie możesz myśleć w taki sposób. Jesteś córką Śnieżki i Księcia. Więcej wiary w siebie i swoje możliwości. Nie o tym co chwile zwykli mówić? Wiara, nadzieja, miłość? – Zażartowała, próbując rozluźnić atmosferę.
Emma uśmiechnęła się słabo, wciąż nie podnosząc głowy. Regina wypuściła ze świstem powietrze, kompletnie zdając sobie sprawę, że nie jest doskonałym materiałem do podnoszenia na duchu.
            - Może TY nie jesteś wystarczająco silna, ale MY owszem. Pamiętasz? – Odezwała się po chwili, z uśmiechem spoglądając na blondynkę. Nikt nie mówił, że zaklęcie może wypowiedzieć jedna osoba. Zwłaszcza, że ona również posiadała białą magię i mogła ją wykorzystać.
            - Co? Skąd wiesz, że… - Regina uniosła rękę, aby uciszyć Emmę w połowie zdania.
            - Zgaduję, że będziemy musiały się o tym przekonać już na miejscu. I żadnego ‘ale’. – Dokończyła stanowczo, powoli dopuszczając do siebie emocje, dzięki którym zdecydowała się pomóc mimo niesionego ryzyka. Jeżeli Emma była gotowa podjąć owe ryzyko, ona mogła zrobić to samo.
Blondynka w końcu uniosła głowę, a jej spojrzenie spotkało się z czekoladowymi oczami, uważnie się w nią wpatrującymi. Nadzieja na nowo zawitała w jej sercu. A radość jej towarzysząca była nie do opisania. Nie mogła uwierzyć, że Regina będzie skłonna spróbować jej pomóc, nie wiedząc jakie mogą być tego konsekwencje.
            - A jednak Twoje serce wciąż bije i ma się dobrze… - Zażartowała, uśmiechając się szeroko, na co odpowiedzią był mocny kuksaniec w ramię.
--
            Na miejsce dotarły kilkanaście minut przed północą. Kilkoro ludzi, którzy już czekali ustawiło się obok siebie na małym wzgórzu z dala od domostw, by nie narazić mieszkańców na jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Mary Margaret wraz z mężem i Henry’m stali przy małej  grupce sióstr zakonnych. Niedaleko stała Ruby, trzymając ramię Belle w geście pokrzepienia. Ona z kolei skierowana była w stronę Golda, który z niewzruszoną miną wpatrywał się w pustą przestrzeń przed nimi. Nie poruszył się ani o minimetr, nawet gdy na wzgórze wkroczyła Emma z brunetką.
            - Nie spodziewałam się, że Rumple się stawi na miejscu, mimo gróźb z wygnaniem z miasta. – Wymamrotała, powoli zbliżając się do rodziców. Skinęła w ich stronę głową, uśmiechając się delikatnie, by nie pokazać przejmującego strachu, który siał coraz większą panikę w jej umyśle.
Matka przełożona podeszła do blondynki i wręczyła jej mały zwitek papieru, na którym zapisane było jedno zdanie formułujące zaklęcie. W drugiej ręce trzymała niebieską szkatułkę wielkości piłki do tenisa. Na wierzchniej stronie wyryte były dziwne słowa, splatające się z różnymi wymyślnymi wzorami.
            - Jesteście pewni, że Gold nie wywinie nam żadnej sztuczki i nie ucieknie? – Emma zapytała po chwili, nieufnie zerkając na mężczyznę. Ten w końcu przekręcił głowę, a jego przenikliwe spojrzenie padło na blondynkę. Jego wargi zadrgały nieznacznie, lecz nie odezwał się ani słowem, nie czując potrzeby do usprawiedliwiania się. Jego ukochana natomiast, musiała coś powiedzieć.
            - Rumple jest gotów pozbawić się czarnej mocy raz na zawsze. I choć jest to trudne, on jest na to zdecydowany. – Belle stwierdziła krótko, zaciskając usta w cienką linię. Ona również domyślała się, że jest pewne ryzyko, jednak też była osobą chętną do przeprowadzenia zaklęcia, bo wiedziała, ze wtedy ich miłość stanie się jeszcze silniejsza.

            - A więc zróbmy to. – Emma odchrząknęła nerwowo, przeczesując dłonią włosy. Chwila prawdy nadeszła. 

1 komentarz:

  1. Ojej, tak wpadłam sprawdzić, bez większych nadziei i jest! Ale się cieszę, szkoda że tak krótko, no ale rozumiem, że to nie jest takie proste. Dzięki za rozdział trzymający napięcie ;).

    OdpowiedzUsuń