niedziela, 14 września 2014

[O-S] Awkward situation.

Kolejny one-shot na sq week.           



Wielka jasna błyskawica przecięła na wskroś pochmurne niebo, oświetlając na moment całą okolicę swym blaskiem. Chwilę potem głośny grzmot poniósł się echem, wywołując u każdego gęsią skórkę. Jakby tego było mało, ulewa znacznie wzmogła się, ograniczając widoczność niemal do kilku metrów.
            - Coś czuję, że Charmingowie nie prędko wrócą z Henry’m do domu w taką pogodę. – Blondwłosa postawiła kubek z parującą gorącą czekoladą przed kobietą zajmującą miejsce przy stoliku, a następnie usiadła naprzeciw niej, przytykając kubek do ust, by upić łyk napoju.
            - Bo jak zwykle nikt mnie nie posłuchał. Mówiłam, że to nie jest dobry pomysł. – Odburknęła druga, wzdychając ciężko.
            - Regina, to tylko burza, na pewno są jeszcze w kinie, a jak nie, to schronili się do samochodu. Podobno w aucie jest najbezpieczniej, bo gumowe opony dotykają podłoża. Nie musisz się martwić. Napij się czekolady, ogrzejesz się. – Emma oparła się na krześle, z rozbawieniem obserwując jak szatynka teatralnie wywraca oczami, obejmując kubek obiema rękami.
            - Nie wiem po co ja się na to zgodziłam… Wszystkie Twoje pomysły są takie… irracjonalne. – Kontynuowała, bardziej narzekając do siebie samej niźli do towarzyszki. – Następnym razem Henry spędza weekend u mnie, to mu wyjdzie na zdrowie.
Blondynka uniosła brwi, a chwilę potem parsknęła ze śmiechem, nie mogąc się powstrzymać od rzucenia złośliwego komentarza:
            - Redż, słodko wyglądasz jak się denerwujesz, wiesz?
Kobieta zdążyła jedynie zgromić Emmę srogim spojrzeniem, zanim kolejny grzmot wstrząsnął ścianami domu, a lampa wisząca u sufitu strzeliła i zgasła, pozwalając ciemności zawitać w pomieszczeniu.
            - No i jeszcze tego brakowało… Panno Swan, nie posiada Pani nawet porządnych bezpieczników w tym domu?! – Jęknęła, mrugając kilkakrotnie, żeby przyzwyczaić wzrok do panującego mroku.
            - Wysiadł cały prąd. – Emma w końcu odezwała się, gdy po omacku udało jej się dotrzeć do kuchni, by sprawdzić czy lodówka i kuchenka działają. – Skrzynka jest na korytarzu, pójdę ją sprawdzić. Zanim wrócę możesz wziąć latarkę z szafki przy moim łóżku na górze w razie gdyby nie udało mi się uruchomić tego cholerstwa.
Wyciągnęła telefon z kieszeni i oświetlając sobie drogę wyszła z mieszkania, zostawiając Reginę, która wciąż siedziała przy stole.
W końcu jednak zdecydowała się wstać i udać po latarkę. Miała nadzieję, że idąc po nią nie zabije się, wychodząc po drewnianych schodkach. Uważnie stawiając kolejne kroki i podpierając się o barierkę udało jej się wyjść na pięterko. Szczęściem łóżko Emmy było ustawione tuż pod oknem, toteż odrobina światła pozwoliła jej dotrzeć do szafki nocnej bez niepotrzebnego potknięcia się.
Odsunęła pierwszą szufladkę, w której zdołała przyuważyć jakiś notatnik, kilka frotek do włosów i innych, mało ważnych przedmiotów. Wypuściła ze świstem powietrze, zabierając się do otwierania kolejnych trzech szufladek. Kiedy w końcu dotarła do ostatniej zdołała ręką wymacać podłużny przedmiot, który wzięła za ową latarkę, której poszukiwała.
Zanim zdołała wykonać następny ruch prąd został szczęśliwie włączony i światło zalało pokój, w którym właśnie przebywała ciemnowłosa. Wyprostowała się z ulgą i dopiero teraz skierowała wzrok na ów przedmiot, który wyciągnęła z szufladki, o mało nie zachłystując się powietrzem.
            - Regina ? – Głos Emmy dobiegający z dołu w pierwszym momencie nie dotarł do niej i zanim zdążyła się odwrócić blondynka stała już w progu sypialni.
W jednej chwili zamarła w bezruchu, kierując wzrok na rękę brunetki, w której tkwiło wielkie, fioletowe dildo. Otworzyła usta, chcąc wyjaśnić sytuacje, ale nie była w stanie wypowiedzieć ani słowa. Mogła jedynie pokornie stać i obserwować ironiczny uśmieszek, pojawiający się na ustach Reginy.
            - Widzę, że dobrze się bawisz, Panno Swan. – Mlasnęła z przekąsem, a kąciki jej warg znacznie uniosły się ku górze. – Ciekawa jestem czy Twoja matka wie co za skarby trzymasz w szufladzie.
Emma czuła jak jej policzki z każdą chwilą robią się coraz bardziej czerwone ze wstydu i nawet bujne, blond loki nie były w stanie tego zakryć. W końcu odzyskała władzę nas własnym ciałem i nie czekając ani chwili podeszła do Reginy, wyrywając jej wibrator z rąk, by cisnąć nim w kąt szafki.
            - To nie Twoja sprawa. – Odburknęła, unikając wzroku ciemnowłosej, by zaoszczędzić sobie kolejnej porcji kompromitacji.
            - Ależ oczywiście. Cieszę się, że masz się z kim zabawiać podczas samotnych wieczorów. – Rzuciła kąśliwie, nie mogąc się powstrzymać od szaleńczego chichotu.
Emma chciała w tym momencie zapaść się pod ziemię, zapomnieć o tej niezręcznej sytuacji, by nie musieć przez kolejny tydzień znosić tych wymownych spojrzeń i złośliwych uwag ze strony Reginy, które były nieuniknione.
Jak na zbawienie drzwi wyjściowe otwarły się i Charmingowie wraz z Henrym wpakowali się do środka, i mimo złej pogody mając wciąż dobre humory.        
            - Ani słowa więcej. – Warknęła, stając tak blisko Reginy, by móc poczuć na sobie jej ciepły oddech. Zmierzyła ją chłodnym spojrzeniem, jednak widząc rozbawienie na twarzy brunetki rumieńce ponownie wpełzły na jej twarz. Potrząsnęła z niedowierzaniem głową i szybko ulotniła się z sypialni, by choć na tę chwilę móc zapomnieć o swoim upokorzeniu.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz