czwartek, 13 listopada 2014

Charming like a father [III]

           Kolejny rozdział. Nieco krótszy niż poprzednie, ale mam nadzieję, że się wam spodoba. Ah, no i jakby ktoś miał pytania co do fabuły - zaznaczam, chciałam pokazać moją wizję na chociaż część sezonu 4 z uwzględnieniem Swan Queen, także nie spodziewajcie się jedynie pokazanej relacji między Emmą i Regina ;)


            Wszystkie 3 stały przez moment w bezruchu, jakby wyczekując znaku, który podpowie im, co powinny zrobić. Emma, choć zdeterminowana do pomocy w odnalezieniu siostry była sceptycznie nastawiona do sprawy. Przecież gdyby Anna mieszkała gdzieś w Storybrooke Regina na pewno by o tym wiedziała, skoro była burmistrzem i sama stworzyła to miasteczko. Niemożliwym było, aby przepłynęła z innej krainy jak Ariel lub Hook. No chyba, że jakaś pojedyncza magiczna fasolka jednak przetrwała… A co, jeśli Gold kłamał i wiedział więcej niż był w stanie wyjawić?
            - Nie spocznę dopóki nie odnajdę Anny. Jeśli ona gdzieś tu jest, na pewno ją znajdziemy. – Głos Elsy wyrwał Emmę z rozmyślań. Uniosła głowę i w milczeniu obserwowała kobietę idącą przed siebie środkiem ulicy.
            - To jest niedorzeczne! Nie wiemy, co Gold ukrywa, a teraz stoimy na ulicy w środku nocy, czekając na cud! Nie wiem jak wy, ale ja po dzisiejszych wydarzeniach wolałabym się trochę przespać i oczyścić umysł.
Regina nie miała zamiaru biegać po mieście pod osłoną księżyca, szukając zaginionej. Bez słowa minęła Emmę i skierowała się w stronę Mifflin Street 108.
            - Zaczekaj! A co z nią? – Emma podbiegła do Reginy, równając się z jej krokiem i teraz idąc obok niej. – Nie ma się gdzie zatrzymać, a w takim ubraniu będzie wzbudzać podejrzenia mieszkańców.
Elsa słysząc rozmowę kobiet zatrzymała się i zwróciła w ich stronę. Musiała przyznać im rację. Zarywanie nocy nie było zbyt dobrym pomysłem. Musiała nabrać sił, aby kolejnego dnia być w stanie odnaleźć siostrę.
Brunetka westchnęła i machnęła ręką, a chwilę potem białowłosa kobieta stała ubrana w zwykłe jeansy i niebieską koszulę w kratę.
            - Gotowe. Myślę, że teraz wtopi się w tłum. Teraz Twoja kolej. Znajdź jej miejsce do spania. – Ucięła krótko i odeszła.
Elsa z lekkim niedowierzaniem obserwowała ubrania, które miała na sobie. Zdecydowanie nie przywykła do noszeni spodni, toteż z trudem była w stanie pokonać kolejne kroki bez poprawiania się. Emma westchnęła i kładąc rękę na ramieniu kobiety spróbowała ją pocieszyć.
            - Spokojnie. Jutro ubierzemy Cię bardziej… Odpowiednio. Chodź. Zatrzymasz się u Granny’s, tam będziesz miała ciepłe łóżko i śniadanie. Staraj się z nikim nie rozmawiać i unikaj używania magii, a wszystko powinno być okay.
--
            Blondynka minęła trzy stopnie aż w końcu dotarła do masywnych białych drzwi. Niepewnie zapukała, czekając na odpowiedź. Drzwi w końcu otworzyły się, a kobieta stojąca w progu spojrzała pytająco na Emmę, oczekując wyjaśnień.
            - Zaprowadziłam ją do Granny’s, obiecałam jej, że jutro z rana weźmiemy się za poszukiwania. – Zaczęła, nerwowo przygryzając wargę, odwlekając moment na poruszenie bardziej istotnego w jej przypadku tematu.
            - To dobrze. Nie powinnaś być u rodziców? Pewnie się martwią… - Regina również nie chciała rozmawiać na temat wydarzenia sprzed kilku godzin. Obie doskonale o tym wiedziały, że powinny podjąć temat, jednak żadna z nich nie chciała tego zacząć.
            - Nah, dzwoniłam do Snow, wie, że po drodze wpadłam jeszcze do Ciebie. – Wypuściła ze świstem powietrze, przygotowując się na najgorsze – Spójrz… A propos tamtego…
            - Nie sądzę, że jest o czym rozmawiać. – Brunetka ucięła krótko, krzyżując ręce na piersiach. – To był błąd, który nie powinien mieć miejsca. Myślę, że najlepszym pomysłem byłoby zapomnienie tego. Jakby się nie wydarzyło.
Wprawdzie mówiąc, Regina w głębi duszy wiedziała, że nie chciałaby tego zapomnieć. Ciężko jej to było przyznać, nawet przed samą sobą, dlatego też uparcie twierdziła, że to nie powinno mieć miejsca. Próbowała zaprzeczyć samej sobie, myślała, że w ten sposób wszystko wróci do normy. Nie miała pojęcia, co o tej sytuacji myśli Emma, ale założyła, że może czuć się podobnie jak ona, dlatego też pospieszyła ze swoją odpowiedzią.
            - Mamy ważniejsze rzeczy do zrobienia. Musimy zająć się Elsą i jej siostrą. Tym powinnaś się teraz zająć, Panno Swan.
I znów powróciła do zwracania się po nazwisku. Emma westchnęła ciężko i jedynie skinęła jej głową, nie chcąc pogarszać sprawy. Nie była pewna czy jej głos się nie załamie, gdyby ponownie się odezwała. Regina miała rację. Obie powinny o tym zapomnieć. Wiedziała, że to może być trudne, bo nie bez powodu dała się ponieść emocjom. Zwłaszcza, że kiedy pocałowała Reginę, poczuła, że to jest prawdziwe. Mogła poczuć to emanujące ciepło. Potrząsnęła głową, chcąc pozbyć się natrętnych myśli. Uniosła głowę, a jej wzrok spotkał się z ciemnym spojrzeniem brunetki. I znów to napięcie narastające z każdą chwilą. Co się z nią działo? Dlaczego w obecności tej kobiety zaczynała się tak dziwnie czuć? Musiała jak najszybciej z tym skończyć.
            - W każdym razie mam nadzieję, że mnie nie znienawidzisz ponownie… - Zaśmiała się nerwowo, próbując rozluźnić atmosferę. – Lepiej już pójdę, pewnie chciałabyś się wyspać. Um… Dobranoc.
Machnęła jej ręką na pożegnanie i odwróciła się, by skierować swe kroki w stronę żółtego volkswagena zaparkowanego na podjeździe. Regina w milczeniu obserwowała jak blondynka wsiada do samochodu i odjeżdża, mając ciche nadzieję, że ich rozmowa mogła potoczyć się w nieco innym kierunku. Niestety tak się nie stało. Wycofała się do domu i zamknęła za sobą drzwi.
--
            Brzęczenie dzwoniącej komórki wyrwało ją ze snu, zmuszając do otwarcia zaspanych oczu. Zdjęła z twarzy blond kosmyki włosów i przycisnęła telefon do ucha.
            - Emma? Ta nieznajoma, którą wczoraj do nas przyprowadziłaś właśnie opuściła swój pokój i bez słowa wyszła na ulice. Nie wróciła, więc pomyślałam, że warto Cię poinformować. – Nieco spanikowany głos Ruby odezwał się po drugiej stronie linii, dzięki czemu blondwłosa kompletnie się rozbudziła i szybko zerknęła na zegarek stojący na stoliku nocnym.
            - Cholera. Zaspałam… Dzięki Rubs, będę jej szukać! – Przeklęła i jak tylko wyłączyła telefon zerwała się z łóżka i porywając po drodze świeże ubrania pobiegła do łazienki, aby wziąć prysznic.
Jak tylko zeszła na dół nie zastała w pomieszczeniu ani żywej duszy. Nieco zdziwiona podeszła do szafki w kuchni, żeby nasypać sobie płatków i zupełnie przypadkowo natknęła się na małą notatkę zostawioną na blacie. Pismo należało do jej matki, Snow, która poinformowała Emmę, że razem z Davidem, Henry’m i małym Neal’em wybrali się na spacer na plażę, a następnie na statek Hook’a, bo dzieciak chciał zobaczyć nową kajutę. Przewróciła oczami i zaczęła szybko jeść śniadanie. Miała nadzieję, że Elsa nie zdąży natknąć się na kogoś lub coś, co ją wystraszy lub zdenerwuje, przez co jej moce się ujawnią.
            Po kilkudziesięciu minutach od opuszczenia mieszkania zdołała dostać się na podjazd przed domem Reginy, aby natknąć się na Rumpelstiltskina, zmierzającego w tą samą stronę.
            - Panno Swan. Cóż za miła niespodzianka, dobrze, że natrafiłem na Panią. – Mężczyzna uśmiechnął się półgębkiem, świdrując Emmę swoim przenikliwym spojrzeniem.
Blondynka uniosła brew, jednak nie zdążyła się odezwać, gdyż drzwi do posiadłości otworzyły się i w progu pojawiła się Regina. Szybkim krokiem zbliżyła się do dwójki gości na jej posiadłości, nie mając zbyt pogodnej miny.
            - Dostałam właśnie telefon, że jesteśmy terroryzowani i jakaś ulica pokryta jest lodem. Swan, mówiłaś, że się nią zajmiesz. Myślałam, że chociaż tyle jesteś w stanie zrobić. – Odezwała się, krzyżując ręce na piersiach, skinęła Gold’owi głową, jednak jej spojrzenie wciąż spoczywało na kobiecie.
            - Nie sądziłam, że zdecyduje się z samego rana opuścić pokój i pójść zwiedzać miasto! Musimy ją znaleźć, zanim dowiemy się o czymś dużo gorszym.           
            - Właściwie z tym właśnie tutaj przyszedłem. – Wtrącił Gold, a kąciki jego ust ponownie się uniosły. – Obawiam się, że wiem, gdzie mogła się udać.
Obie kobiety zerknęły na niego pytająco, czekając na odpowiedź.
            - Las. Odkąd Elsa wydostała się z portalu cała okolica zamieniła się dosłownie w mgnieniu oka. Drzewa z tamtej strony pokryte są śniegiem, mimo że tutaj jest lato. Wydaje mi się, że oprócz naszej ‘znajomej’ ktoś jeszcze mógł się przedostać do Storybrooke…
Emma starała się przypomnieć dokładnie drogę, która prowadziła z powrotem do wielkiej stodoły. Beznamiętnie wpatrywała się w mężczyznę aż w pewnym momencie całkowicie straciła poczucie czasu, a słowa docierały do jej uszu jak z głębi jakiejś jaskini. Ciśnienie pulsowało jej w głowie, przez co nie była w stanie się skupić.
            - Emma? – Kiedy już myślała, że straci przytomność, głos Reginy przywrócił ją do rzeczywistości. Potrząsnęła głową, a wtedy wszystko wróciło do normy. Podniosła wzrok i spojrzała na brunetkę, która wpatrywała się z nią z niepokojem.
            - Przepraszam, przez chwilę zakręciło mi się w głowie. To pewnie przez tę pogodę. – Wzruszyła ramionami, starając się przybrać swobodną postawę, by nie zwrócić na siebie jeszcze większej uwagi. Nie mając zamiaru być przesłuchiwaną, szybko zwróciła się w stronę Gold’a – W takim razie pójdę tam. Może zdążę tam dotrzeć przed Elsą i zbadam okolicę.
Mężczyzna skinął w milczeniu głową, a następnie jak gdyby nigdy nic odwrócił się i spokojnym krokiem odszedł w swoją stronę. Regina stała przez moment w milczeniu, jednak nie miała zamiaru na nic czekać. Wyciągnęła z kieszeni marynarki telefon i zaczęła wykręcać czyiś numer.
            - Do kogo dzwonisz? – Emma nachyliła się nad nią, z ciekawością zaglądając do telefonu brunetki.
            - Nie pozwolę Ci tam iść samej, nie wiadomo, co tam może być. – Mruknęła przykładając komórkę do ucha.
            - Czekaj! Nie potrzebuję eskorty ani jednorękiego pirata ani strzelającego z łuku kolesia, który teraz przeżywa załamanie nerwowe. Potrafię o siebie zadbać.
Regina jedynie parsknęła, czekając aż odbiorca zdecyduje się w końcu podnieść słuchawkę.
            - Henry? Nie, wszystko w porządku. Chciałam tylko poprosić Cię, abyś przekazał David’owi, że ja razem z Emmą udajemy się do stodoły, w której pojawił się portal. Słucham? Nie, nie, chciałabym, aby do nas dołączył, abyśmy w razie czego miały pomoc.
Emma w milczeniu stała obok kobiety, przysłuchując się rozmowie. Wprawdzie mówiąc była zdziwiona takim obrotem spraw. Nie sądziła, że Regina będzie osobą, która zechce towarzyszyć jej w drodze na miejsce. Myślała, że przez rozmowę z poprzedniego dnia będzie wolała unikać z nią kontaktu, a wszystko wskazywało na to, że jest właśnie odwrotnie. Może w taki sposób chciała pokazać, że potrafi ruszyć dalej i rzeczywiście zapomnieć o wszystkim sprzed kilkudziesięciu godzin? I teraz tak będzie wyglądała ich znajomość? Umyślne unikanie niektórych tematów i udawanie, że wszystko jest w jak najlepszym porządku? Teoretycznie, taka gra wydawała się rozsądnym posunięciem, jednak czy aby na pewno obu to będzie odpowiadało na dłuższą metę?
            - Dobrze. Zatem idziemy. Mam nadzieję, że nie zapomniałaś jak używać swoich zdolności. – Regina wyrwała ją z rozmyślań, uśmiechając się ironicznie. – Trzymaj się mnie. Nie będziemy marnować czasu na bezsensowne chodzenie.

Blondynka spojrzała za zdziwieniem na Reginę, jednak nie odezwała się, darując sobie odpowiedzi, tym samym zadowalając towarzyszkę udanym komentarzem. Westchnęła cicho i chwyciła kobietę za ramię, nie bardzo wiedząc, jakich odczuć oczekiwać od przenoszenia się za pomocą magii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz